Internet jak narkotyk – za granicą może naprawdę zaszkodzić

Krążą legendy, że kiedyś telefony służyły tylko do dzwonienia, a szczytem ekstrawagancji było wysłanie SMS-a.  Jak ludzie żyli bez smartfonów z dostępem do Internetu – tego nie wie nikt ze współczesnych, ale sama myśl o permanentnym byciu offline mrozi krew w żyłach. Internet towarzyszy nam wszak niemal wszędzie, od rana do wieczora: na nudnym wykładzie, podczas przerwy w pracy, kolejki u lekarza, podróży tramwajem. Przerażeni wizją bycia nie-na-bieżąco, bez Internetu czujemy się jak bez ręki, a nagłe zerwanie połączenia z siecią lub przekroczenie limitu transmisji danych skutkuje co najmniej stanem przedzawałowym. Dzień bez wielogodzinnego scrollowania Facebooka i obejrzenia ośmiuset zdjęć na Instagramie jest bowiem dniem straconym. Kompletnie zmarnowanym. Zaraz po przebudzeniu sięgamy więc po telefon, by jak najszybciej sprawdzić, co wydarzyło się na świecie, gdy my smacznie spaliśmy. Trzeba nadrobić zaległości – sprawdzić powiadomienia na Facebooku, odpisać na maile, odświeżyć Messengera, obejrzeć najnowszy hit YouTuba z ziewającą pandą w roli głównej, skomentować zdjęcia znajomych. I oczywiście zobaczyć wszystkie memy z kotami, psami i politykami (kolejność dowolna).

Nie inaczej jest w podróży. Ba, jest znacznie gorzej! Nałóg domaga się zaspokojenia żądzy bycia online, bycia na bieżąco i w kontakcie ze wszystkimi. Konto na Instagramie aż prosi się o fotkę z samolotu, wypadałoby też wysłać zaległe snapy. A po wyjściu z samolotu sprawdzić pogodę, dojazd z lotniska, potwierdzić rezerwację w hotelu. Bez Internetu w podróży ani rusz. Jak wynika z najnowszych badań, nasze niegroźne, zdawałoby się, uzależnienie od wirtualnego świata, za granicą może prowadzić do poważnych i w istocie realnych konsekwencji. Szczególnie w połączeniu z niefrasobliwością i nie przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa.

Zdradliwa sieć

Przyzwyczajeni do permanentnej łączności z Internetem, przebywając za granicą bardzo często zapominamy o środkach ostrożności, całą swoją uwagę skupiając jedynie na jak najszybszym zalogowaniu się na Facebooku. A także na Instagramie, Twitterze i paru innych niezbędnych do życia portalach i aplikacjach. Robimy to niemal instynktownie, nierzadko nie zwracając większej uwagi na to, gdzie i w jaki sposób łączymy się z siecią oraz kto może „podglądać” nasze wirtualne poczynania. Korzystając z niezabezpieczonych sieci Wi-Fi możemy bardzo łatwo narazić się na przechwycenie danych przez hakerów. A przecież w naszych super-mądrych smartfonach przechowujemy spory bagaż poufnych informacji – choćby pod postacią zwartości poczty e-mail, z której najczęściej nawet się nie wylogowujemy, konta w banku, z którego korzystamy za pośrednictwem Internetu, a także prywatnych zdjęć, korespondencji na Messengerze, ważnych dokumentów. Według najnowszych badań przeprowadzonych przez Kaspersky Lab, nasza ostrożność w kwestii posługiwania się Internetem za granicą pozostawia wiele do życzenia. Aż połowa ankietowanych przyznaje, że przebywając na zagranicznym wyjeździe korzysta z bankowości online oraz robi zakupy przez Internet, przy jednoczesnym logowaniu się za pośrednictwem niesprawdzonej sieci Wi-Fi. Jak zatem uchronić się przed zagrożeniami czyhającymi na nas w Internecie, nie rezygnując z niezbędnego do życia niczym tlen połączenia z wirtualnym światem?

Bezpieczeństwo danych czyli spokojna podróż

Specjaliści zgodnie przestrzegają nas przed lekkomyślnością w sieci, która czyni z nas łatwy cel dla cyberprzestępców. Wystarczy jednak, że będziemy pamiętać o kilku podstawowych zasadach, a podróży nie zrujnuje nam atak hakerów na nasze konto bankowe, z którego w niewyjaśniony sposób wyparują wszystkie oszczędności. Przede wszystkim pamiętajmy o bieżącym aktualizowaniu programu antywirusowego, co jest absolutną koniecznością – nie tylko zresztą podczas przebywania za granicą, ale i w codziennym korzystaniu z Internetu za pomocą urządzeń mobilnych. Polecamy też włączyć zaporę systemową Firewall, która monitoruje połączenia, zapewniając częściową ochronę.

Najbezpieczniejszą opcją jest natomiast sieć prywatna. VPN strzeże naszych danych nawet w czasie łączenia się z Wi-Fi, gdyż działa niczym pośrednik między użytkownikiem a resztą Internetu; stanowi swoisty tunel, który dzięki funkcji szyfrowania danych uniemożliwia ich śledzenie i przechwytywanie. Zapewnia więc stuprocentową anonimowość, zachowanie prywatności w sieci, a co za tym idzie bezpieczeństwo – również w podróży. Usługa VPN działa zarówno na systemie Windows, jak i iOS, Android, czy Windows mobile. Kupić ją można na wielu sprawdzonych serwisach, które obiecują prostą i bezproblemową instalację. Musimy jedynie postępować zgodnie z przesłanymi przez sprzedawcę za pomocą e-maila instrukcjami, aby skonfigurować konto VPN na naszym urządzeniu. Cena za bezpieczeństwo i anonimowość w sieci wynosi około 100 $ za rok użytkowania. Jeśli do dla was zbyt duży wydatek, a zagraniczny wyjazd zbliża się wielkimi krokami, warto skorzystać z chwilówki od VIA SMS – bez poręczycieli i odsetek, a pieniądze otrzymacie już w 15 minut. Za usługę VPN zapłacić możemy za pomocą karty kredytowej lub logując się na konto PayPal.

Współczesne uzależnienie od Internetu może być wyjątkowo niebezpieczne, zwłaszcza jeśli wraz z zalogowaniem nie przestawimy się z trybu uśpienia do trybu czujności i zdroworozsądkowej zapobiegliwości. Niebezpieczeństwa ze strony cyberprzestępców czyhają wszak na każdym kroku. Pochłonięci nakładaniem filtrów na Instagramie albo nagrywaniem snapów nie zapominajmy o zabezpieczaniu swoich wirtualnych danych – w przypadku ich kradzieży żadna ilość lajków nie osłodzi nam utraty pieniędzy i nerwów. Bon voyage!

 
Autor:
Ekspert w dziedzinie finansów i bankowości. Maks jest absolwentem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Posiada 4 lata doświadczenia w dziedzinie finansów osobistych. Szczególnie interesuje się produktami kredytowymi oraz rynkiem pożyczek pozabankowych.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *